Pierwszy temat, jaki chciałabym poruszyć w ramach „Projektu Zdrowie” to zmiana nawyków żywieniowych. W poprzednim wpisie (tutaj) wspomniałam Wam jak od ponad pół roku wyglądała moja dieta. Chociaż w tym przypadku „dieta” to chyba za dużo powiedziane. Bo ustalmy sobie na wstępie tak dla jasności, że dieta to nic innego jak sposób odżywiania, a nie – jak część ludzi (z moimi rodzicami na czele) uważa – odchudzanie.
Śmietnik Na Talerzu. Śmietnik W Organizmie
Dlatego mówię, że mojego odżywiania się nie można nawet nazwać dietą, bo w tym całym procesie nie było żadnej logiki. Jadłam co popadnie. Zazwyczaj były to trzy dość duże posiłki dziennie. W międzyczasie zjadałam tony słodyczy. Po tym jak trudno było mi się odzwyczaić od słodkiego – głównie od czekolady – stwierdzam, że byłam uzależniona. Jak nie miałam w domu czegoś słodkiego to automatycznie robiłam się wściekła.
Jadłam też dużo tłustego i smażonego. Wody nie piłam wcale. Za to czarnej herbaty potrafiłam wypić 5 kubków dziennie. Warzywa inne niż pomidor bardzo rzadko gościły na moim talerzu. O owocach nawet nie wspomnę.
Co się zmieniło? Prawie wszystko. Jeśli jesteście ciekawi jakie stałe elementy wprowadziłam do swojej obecnej diety (a dziś konkretnie powiem Wam o śniadaniach), zapraszam do dalszej części wpisu.
Poranne Rytuały
Każdy poranek zaczynam od 1-2 szklanek wody (w moim przypadku jest to woda z cytryną). Wiem, że to oklepane (więcej na ten temat przeczytacie we wpisie „Skąd czerpać energię do działania?” –TUTAJ). Ale uwierzcie mi, że pierwsze efekty zobaczycie na swojej skórze już po kilku tygodniach. Tym bardziej, jeśli tak jak ja, jesteście właścicielkami skóry suchej. Staram się również w ciągu dnia wypijać kolejnych kilka szklanek – tak, żeby w ogólnym rozrachunku wychodziło mi mniej więcej od 1,5 do 2 litrów wody dziennie.
Z herbaty całkowicie nie zrezygnowałam. Za bardzo ją lubię 😉 Piję jedną czarną dziennie, a jeśli mam ochotę na więcej, sięgam po zieloną lub białą, często z jakimiś dodatkami w postaci malin, pomarańczy, miodu czy imbiru.
Kolejny element, jaki wprowadziłam na stałe to soki owocowe i warzywne (lub mieszane). Od dłuższego czasu marzyła mi się wyciskarka wolnoobrotowa. Dotychczas męczyłam się z moim mikserem i przystawką do blendowania. Koszmar! Nie dość, że jeden mikser w ten sposób spaliłam, to na dodatek moje koktajle były pełne niezmielonych kawałków warzyw czy ziół.
Od kiedy mam wyciskarkę, piję soki codziennie rano. Albo na pierwsze śniadanie w domu albo zabieram kubek z sokiem na drugie śniadanie do pracy. Nie ma tu mowy o grudkach czy źle zmielonych kawałkach. Wrzucacie cały produkt (marchewkę, buraka, jabłko itd.) bez obierania i klarowny sok robi się sam 😉 Soki są przyrządzane tak, że nie tracą enzymów i wartości odżywczych – to różni wyciskarkę wolnoobrotową od sokowirówki, która tnie warzywa i owoce z dużą prędkością, wytwarzając przy tym ciepło powyżej 40°C. A w takiej właśnie temperaturze giną enzymy. I jeszcze jedna ogromna zaleta – wyciskarka działa cicho.
W filmie znajdziecie kilka przepisów na jedne z moich ulubionych soków. Pokażę Wam również co robię z tzw.”pulpą” (czyli pozostałościami ze zgniecionych warzyw i owoców), żeby nic się nie marnowało → FILM TUTAJ
Prosiłyście mnie też na Instagramie, żebym powiedziała coś więcej o wyciskarce, którą posiadam, więc ponownie zapraszam do obejrzenia filmu na moim kanale You Tube. Więcej informacji i parametry znajdziecie również TUTAJ. A jeśli chcecie sprawić komuś lub sobie taki prezent pod choinkę, to łapcie ode mnie rabat.
Z kodem „SONORO” za wyciskarkę zapłacicie 450 zł, zamiast 499 zł.
Kupicie ją TUTAJ.
Jeśli na pierwsze śniadanie sok, to co na drugie?
Rano uwielbiam jeść kanapki, jajka na miękko, jajecznicę, twarogi. Moją ulubioną „bazą” do kanapek jest chleb żytni ze słonecznikiem lub innymi ziarnami albo własnoręcznie zrobiony chleb gryczany. Do tego serek śmietankowy lub domowy twarożek ze szczypiorkiem, rzodkiewką i jogurtem naturalnym. Czasem jakaś wędlina (najchętniej swojska, którą sami wędzimy). Czasem łosoś, sałata, papryka, pomidor, ogórek, ser żółty, jajko na twardo lub jajko sadzone.
Także jak widzicie na śniadania raczej sobie nie odmawiam. Wychodzę z założenia, że jest to najważniejszy posiłek w ciągu dnia, który ma dać nam siłę. Wspomniane wcześniej koktajle mają być witaminową bombą i porannym kopniakiem, a cała reszta „rarytasem” i przyjemnością, którą w ciągu dnia bez problemu „spalę”.
Zachęcam, żebyście przyłączyli się do Projektu Zdrowie i publikowali na Instagramie zdjęcia posiłków, ćwiczeń lub czegokolwiek, co sprawia, że czujecie się zdrowsi fizycznie i psychicznie. Nie zapomnijcie wtedy o hasztagu #projektzdrowiezanette. Motywujmy się nawzajem.
*Partnerem wpisu jest sklep New-Electric – producent wyciskarki wolnoobrotowej Sonoro .