Pozostając jeszcze w temacie z poprzedniego posta, chciałam Wam bardzo, ale to bardzo serdecznie podziękować za poświęcony czas i tyle rzeczowych opinii. Mam świadomość, że trochę wymusiłam na Was zabranie głosu w sprawie, ale wiecie… to wszystko z dbałości o Wasze szare komórki 😉 Coby się nie zastały i miały możliwość wykazania. Nadal mam mocno mieszane uczucia. Bo z jednej strony chciałabym tworzyć ambitne i wartościowe treści, które na blogu prędzej czy później znajdą swoich zwolenników, z drugiej – cienko u mnie z czasem (albo raczej z jego organizacją). Całkiem inną beczką jest You Tube, na którym panują zasady zupełnie odwrotne. Znaczy… moje ambicje tak jak w przypadku bloga są takie, żeby treść, obrazek i jakość były na poziomie. Natomiast wymagania publiczności sprowadzają się do hauli zakupowych. Absolutnie nikomu nie ujmuję – haule przydatna rzecz. Ale mnie sumienie każe robić coś więcej. Każe tworzyć filmy, których przygotowanie wymaga kilku godzin pracy. Których montaż wymaga kilkunastu godzin pracy. I co tu począć, kiedy rozdwoić się nijak nie idzie? Kiedy ręce ino dwie, a głowa ino jedna. I kiedy w tejże rodzą się coraz to nowe pomysły na serie postów, na serie filmów. I kiedy wypadałoby już może nie wymyślać. Już może roboty se więcej nie dodawać. A tu taki klops, że pracoholizm to moje drugie imię. I na dupie bezczynnie siedzieć nie potrafię. I delektować się czasem wolnym nie potrafię. Bo wciąż mam nieodparte wrażenie, że jeszcze jest coś do zrobienia 😉 |